Ratujmy PKP LHS
Zdaniem Krzysztofa Tchórzewskiego, wiceprzewodniczącego sejmowej komisji infrastruktury objęcie PKP LHS pakietem liberalizacyjnym przygotowywanym przez Komisję Europejską, oznaczające podział spółki na dwa przedsiębiorstwa – jedno zarządzające linią LHS, a drugie prowadzące na niej przewozy – będzie nie tylko niekorzystne dla samej spółki, ale może także oznaczać poważne konsekwencji dla całej Polski.
Wczoraj w sejmie Krzysztof Tchórzewski wraz z posłem Parlamentu Europejskiego Ryszardem Czarneckim alarmowali, że we wtorek (19 czerwca) Komisja Europejska przy wsparciu Rady Unii Europejskiej podjęła decyzję o objęciu PKP LHS pakietem liberalizacyjnym rynku kolejowego, mimo iż wcześniej Parlament Europejski przegłosował wniosek polskich eurodeputowanych zgodnie, z którym polska spółka zostanie z niego wyłączona. W efekcie objęcia zamojskiego przedsiębiorstwa regulacjami PKP LHS musiałby zostać podzielony na spółkę zarządzającą infrastrukturą oraz firmę realizującą przewozy na linii szerokotorowej. Obecnie LHS łączy oba te zadania. Co więcej, na linii mogliby uruchamiać przewozy także inni przewoźnicy.
Politycy PiS zwracali uwagę, że stało się to przy kompletnej bierności polskiego rządu, który ma swoich przedstawicieli w Radzie UE. Zdaniem Ryszarda Czarneckiego konsekwencją tego zaniedbania może być konieczność restrukturyzacji spółki oraz zwolnień części pracowników (więcej tutaj). Krzysztof Tchórzewski argumentował, że w przypadku PKP LHS nie ma potrzeby podziału na zarządcę infrastruktury oraz spółę przewozową.
- Wprowadzenie do pakietu liberalizacji PKP LHS powoduje, że trzeba znacząco zwiększyć przepustowość tej linii, a więc dokonać wyłączenia infrastruktury, podziału na dwie spółki lub włączenie infrastruktury LHS do PKP Polskich Linii Kolejowych i wyodrębnienie spółki przewozowej, która już jest. Jednocześnie konieczne byłoby przyznannie dostępu innym spółkom, które będą chciały prowadzić przewozy na tej linii – tłumaczył polityk PiS.
- Dotychczas sytuacja wyglądała tak, że LHS na tej linii w pełni sobie radził z zapotrzebowaniem przewozowym ze strony „krajów szerokotorowych”, czyli Białorusi, Ukrainy oraz Rosji. W tej działalności odnotowywał również niewielki zysk, ale nie taki, żeby było go stać na inwestycje w infrastrukturę. Z tego tytułu będzie istniała konieczność przeznaczenia dużych nakładów państwowych, żeby tę infrastrukturę przebudować i znacznie zwiększyć przepustowość, czyli szybkość poruszania się pociągów na tej linii. Z punktu widzenia masy przewozowej nie jest to w najbliższych latach konieczne. Stąd dziwi zaniedbanie rządu w tym zakresie – kontynuował.
Zdaniem wiceprzewodniczącego sejmowej komisji infrastruktury byłoby to dla Polski bardzo kosztowne. – Nam brakuje pieniędzy na dotowanie Polskich Linii Kolejowych i stale jest walka o to, w jakim zakresie te dotacje mogą być przyznane. Tymczasem dojdzie wymuszona przez Komisję Europejską konieczność przeprowadzenia dużych inwestycji na linii szerokotorowej, które z punktu widzenia przewozowego – moim zdaniem – w najbliższych 10 latach wcale nie są potrzebne. Bo te remonty, które są prowadzone na tej linii, pozwalają utrzymać wystarczającą szybkość – stwierdził poseł.
Zaznaczył także, że uruchomienie przewozów na linii LHS może być kuszące dla przewoźników spoza naszego kraju, ale to się wiąże z zagrożeniami dla nas. – Może być zainteresowanie przewozami przewoźników zagranicznych na tej linii, dlatego że daje ona bezpośrednie połączenie ze Śląska z Rosją, ale to wyłączyłoby w pewnym sensie naszą kontrolę nad tą linią. Ponadto, LHS w tej postaci w jakiej obecnie istnieje, ma koncesję także na przewozy towarowe na całą Polskę i w sytuacji prywatyzacji PKP Cargo, jeżeli wystąpiłaby konieczność realizacji przewozów specjalnych, np. związanych ze sprawami wojskowymi, to ta firma mogłaby uzyskiwać na terenie całego kraju zlecenia na takie przewozy. Jeżeli będzie objęta liberalizacją, będzie to niezwykle utrudnione, bo w tym momencie trudno powiedzieć, kto się stanie właścicielem tej spółki – podkreślił Krzysztof Tchórzewski.