Liberadzki: Powinniśmy się cieszyć, że budżet został odrzucony
(źródło: Rynek Kolejowy)
- Zakwestionowanie przez Parlament budżetu oznacza po pierwsze wyjaśnienie sprawy zaplanowanego deficytu. Ten planowany deficyt oznacza 51 miliardów euro. Co to oznacza praktycznie? Po pierwsza złamanie zasady traktatu Lizbońskiego, że Unia nie ma prawa mieć deficytu – mówi poseł Parlamentu Europejskiego, Bogusław Liberadzki.
fot. Rynek Kolejowy
Przyporządkowane tagi:
Bogusław Liberadzki (15) , budżet UE (6) , Parlament Europejski (7)
- Nie możemy wejść świadomie w deficyt bez koncepcji jego pokrycia. Mamy podatek od transakcji finansowych. Mniej niż połowa państw wprowadziła go u siebie, ale Polska nie wprowadziła. Nie może więc wejść, bo nie ma stosownej większości – wyjaśnia Liberadzki.
Zdaniem posła, inną możliwością pokrycia deficytu jest odebranie po jakimś czasie dofinansowania państwom beneficjentom proporcjonalnie do udziału w funduszach europejskich. - Jeżeli jest to prawdą, to wtedy Polska musiałaby oddać co najmniej 10 miliardów euro, ponieważ 22 % funduszy strukturalnych jest przeznaczone dla Polski. W tym momencie mamy nie 73, a 63 miliardy, taka wiadomość tylko na 2 czy 3 lata byłaby wiadomością dla nas dobrą. Chcemy zagwarantować, że kwoty przyznane są kwotami rzeczywistymi – mówi Liberadzki.
- Ponadto projekt budżetu ma to do siebie, że zakłada dalsze redukcje planowanych nakładów na przykład na transeuropejskie sieci transportowe. Jeżeli udałoby się zamieścić w sieciach połączenia ze Szczecina przez Poznań do Wrocławia, ze Szczecina do Berlina, z Berlina przez Gorzów do Gdańska - przez obcięcie kwot należy się spodziewać, że i te projekty po prostu zostaną przesunięte.
Według polityka, nadszedł dobry moment, aby na Komisji Europejskiej można było wymóc wiążące decyzje. -Teraz rozpocznie się trialog, czyli dyskusje między Radą, Komisją, a Parlamentem. Mamy na ten trialog co najmniej trzy miesiące. Musi się w tym czasie znaleźć jakieś rozwiązanie – podkreśla poseł.
Liberadzki uważa, że dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie elastycznych linii działania. – Jeżeli w jakieś linii budżetowej nie wykorzystamy środków to przesuwamy je na inną linię budżetową. Na przykład mamy nie w pełni wykorzystane wszystkie środki na transport kolejowy w tym budżecie – rząd chciałby je przesunąć na drogi, jednak nie może – informuje polityk.
- Rok 2014 będzie rokiem wydatkowania wciąż pieniędzy z obecnej pespektywy finansowej, a pewnie i rok 2015. A zatem nie uruchomimy w odpowiedniej kwocie środków z nowej perspektywy. Nie chciałbym, żeby nam powiedziano w roku 2017, że cała pula z 2014 roku przepadnie. Potrzebna jest ta elastyczność – wyjaśnia Liberadzki.
Zdaniem polityka konieczne jest także dokonanie przeglądu stanu budżetu.- Ten budżet jest przygotowany przy założeniu, że będzie wiecznie trwający kryzys. A ja się nie zgadzam na powiedzenie z góry, że przez najbliższe 8 lat będzie trwał kryzys. Musimy podjąć wysiłki, żeby spróbować z niego wyjść. I stąd właśnie stanowisko parlamentu i to jest dobrze rozumiany interes, także Polski – mówi poseł.